Smocze Forum

Forum Zielonego Smoka. Stworzone specjalnie dla fanów smoków i gry smoki.nightwood.net!


#16 2010-05-15 23:11:33

Zytus

http://i29.tinypic.com/32zhs38.png

Skąd: Elbląg
Zarejestrowany: 2009-07-10
Posty: 278
Nick na NWD: Denny Colt

Re: Prace konkursowe - Edycja III

allyson_x3

-Mam nadzieję że zrozumiesz historię dziadków Night od strony ojca.
I polecieli.
Następnego wieczoru odwiedziły mnie dwa kolejne smoki
-Witaj! Ja jestem Gajosek1997 a to Amfitryta.Jesteśmy dziadkami Nightmare do strony Ojca.
Posłuchaj naszej opowieści.
Amfitryta zaczęła:
-Moją właścicielką była niewidzialna. Spałam na złocie. Uchodziliśmy za jednych z najbogatszych.
Dostawałam wszystko to co chciałam. I to mnie zrujnowało. Byłam bardzo
rozspieszczona. Musiałam dostawać coraz więcej.I więcej. I tak z milionów srebra zostało
nam 50 tysięcy. Nie miałam o tym pojęcia , ale chyba coś podejrzewałam.
W końcu któregoś dnia poprosiłam niewidzialną o piaskową zbroję.,,Nie mamy pieniędzy" powiedziała. ,,Jak to nie mamy?!"
Zalała się łzami. Uciekłam od niej. Tam poznałam Gajoska. Urodził się DarkDragon. Został zaadoptowany.
Powróciłam do niewidzialnej. Bytła zła , ale przyjęła mnie. Nasze stosunki nie są takie
jak kiedyś. Żałuję że to zepsułam.
-Jednak jest też dobra część tej historii. Darkdragon. Moim właścicielem był mój imiennik
Gajosek1997. Byliśmy biedni. Mojego pana nie było stać na szkolenia i akademię.
Byłem słaby. Gajosek coraz częściej wchodził do jaskinii hazardu.
Któregoś razu usłyszałem krzyki.To Gajosek krzyczał : ,,Gajos...! Wygrałem 2 miliony srebra!!!"
Ucieszyłem się.Pewnego dnia na polanie zobaczyłem Amfitrytę. Polubiłem ją. Urodził się DarkDragon.
Potem zachorował na to coś. Dalej już znasz.
-Dziękuję-uśmiechnęłam się.
Gajosek odleciał.Amf jeszcze się zatrzymała , jagby
chciała coś powiedzieć.Ale odleciała.
To dzieki temu poznałam historię Nightmare. Kiedyś ją jej opowiem.


http://img269.imageshack.us/img269/5374/sygnaturav.gif

Offline

 

#17 2010-05-15 23:27:13

Blizzard

http://i26.tinypic.com/kced93.png

Zarejestrowany: 2009-06-30
Posty: 522
Nick na NWD: Nesaja
WWW

Re: Prace konkursowe - Edycja III

kajunia1998

Rodowód mojego smoka
Karaima*



Rozdział I
Nowy smok

      Karaima była walecznym smokiem cienia. Miała 1201 punktów pojedynku. Walk wygranych miała 127, a przegranych 91. Co dało jej łączną sumę walk 218. Pokonała dwóch strażników #Niemartwego i #Infryta. Po walce z #Infrytem zdobyła trofeum ,, Pierścień Magów Powietrza”. Nie miała komentarzy ale miała opinię 5.
      Tymczasem, gdy była jeszcze małym jajkiem zobaczyłam ją w ciemnej jaskini. Miała na swoim jajku niebieskie wzorki.  Leżała nad przepaścią. Jakbym nie przyszła pewnie, by spadła. Wyciągnęłam do niej rękę. Wtedy, bym spadła, gdyby nie jej mama Ssaki*. Pociągnęła mnie za różowy sweter swoją mordką. Ssaki  była smokiem cienia. Przemówiła do mnie ,, Zaopiekuj się młodym smokiem. Będzie waleczna. Zawsze może liczyć na mnie i jej ojca. Niech pewnego dnia poszuka grona rodziny. Powiedz jej, że ma ponad 30 braci i sióstr”. Odpowiedziałam ,, Dobrze, na pewno poszuka rodziny”. W moim głosie słychać było nutę strachu.
     Wolno szłam do mglistej polany. Karaima była ukryta pod moim swetrem. Oglądałam się za siebie czy nikt za mną nie szedł. Położyłam Karaimie przy moim drugim smoku Płomyku. Ciągle zastanawiałam się nad słowami Ssaki. 
Jak karaima pozna swoją rodzinę? Nie miałam pojęcia. Wiem tylko to, że muszę ją odszukać.



Rozdział II
Udomowienie

     Smoki już wykluły się z jaj, a ja zaczęłam je trenować. Płomyk był zadowolony jak najstarszy smok ognia. Zaś Karaima nie czuła się z tym dobrze. Ciągle zamartwiała się rodziną. Czasem myślała, że jak walczy z Płomykiem to on jest jej bratem. Ale nawet on mówił jej, że nawet nie chciałby być jej bratem.
     Pojechałam zobaczyć drzewo geologiczne Karaimy razem z moimi smokami. Oglądając jej ojca uzmysłowiłam sobie, że smok ognia i cienia nie mogą być razem. Jej ojciec nazywał się Heros* był smokiem ognia. Rozumiałam, że nie może być z Ssaki. Mój plan legł w gruzach. Płomyk i Karaima, Płomyk i Karaima. Czyli mogą mieć dzieci. Niestety nie mogą być razem. Ogień + Cień. Oglądałam dalej spis jej rodziny. Karaima i Płomyk bardzo chcieli tam pojechać. Jeśli chcieli pojechać, niech jechali. Tylko stawiłam warunek Karaimie. Jeśli nie będzie walczyć to nie pojedzie.
    Lecieliśmy odszukać  ojca Karaimy. Leżał zmęczony na skraju doliny. Karaima pierwsza podleciała do swego taty. Prychnęła mówiąc do niego:
-    Tato? Czemu mnie nie odwiedzałeś? - Mówiła to z troską i czułością.
-    Tak jakoś. KARAIMA! Wiesz ile mam dzieci? To one mnie odwiedzają, nie ja was.
-    Wiem tato, Heros... Fajnie... - Była taka słodka jak to mówiła, a ja i Płomyk patrzeliśmy za kamieniem co robią.
-    Kara mogę tak na Ciebie mówić-    ? Wiesz co się stało z Ssaki?
-    Tak tato możesz tak na mnie mówić-    , a co się stało z mamą?
-    Odeszła od rodziny i teraz jest wolna. Mówi, że może ze mną zamieszkać-    .
-    To fajnie! Gdzie ona jest? Chce ją spotkać-    . Tato! Powiedz. - Słuchaliśmy ich wybitnej rozmowy tak, że Płomyk usnął przy mojej ręce.
-     Wyjechała na razie do Wrota nocy głębokiej. Razem z twoją babcią.
-    Ach... Pojadę tam! Razem z moją panią, Płomykiem i z tobą!
-    Dobrze, pojadę z tobą i twoimi przyjaciółmi. Teraz idź spać-    ! Jest już późno.                   

   Ja i Karaima usnęłyśmy. Śniły mi się  strażnicy. Niemartwy i Deva. Biły moje smoki, a rodzice Karaimy  bronili nas. Ojciec Kary wyglądał przerażająco. Długo myślałam jak mogła wyglądać jej babcia.



Rozdział III
Wrota Nocy Głębokiej

      Gdy się obudziłam leżałam na plecach u Herosa. Karaima i Płomyk szybowali nad chmurami. Ojciec mojego smoka spojrzał na mnie. I zaryczał. Młode smoki ukazały się przy nim. Najstarszy  tu ze smoków podrapał trzy razy ziemię. Przycisnęłam pancerz Herosa*.  Odlecieliśmy. Widziałam chmury były granatowe. Wiedziałam, że jesteśmy już blisko Wrota. Na horyzoncie widać było trzy smoki.
           Jej babcia była młoda na oko miała 24 poziom. Nie znałam jej imienia, bo była Dzikim Smokiem* wody. Za to dziadek nazywała się Rafael* i był smokiem cienia. Widać było, że miał ponad 100 poziom. Mama naszej bohaterki wyglądała podobnie strasznie, co jej tata. Płomyk krzyknął do mnie: 
-    Jestem ciekaw jak tam jest! - Był taki podekscytowany.
-    Ja też! Płomyczku! - Podobnie jak on byłam taka ciekawa.
       
     Wylądowaliśmy przy rodzinie mamy Karaimy. Zerknęłam przez ramię. Zobaczyłam, że babcia Kary podchodzi w naszą stronę taka szczęśliwa naszym przybyciem. Dziadek najwyraźniej nie był zachwycony. Stał robiąc jakieś czerwone kamyczki. To były rubiny. Mama naszej milusińskiej też do nas podeszła z miłą minką, jakby przed chwilą połknęła cukierka.
-    Witajcie, witaj słodka – Zwróciła się do Karaimy.
-    Przybywamy tu, za sprawą waszej... Córki, wnuczki. - Powiedziałam zastanawiając się jak to określić-    .
-    Kim jest ten młody młodzieniec? Ogniowy smok... Wygląda na to, że przybył też Heros. Ale kim jest ten smok? - Karaima podbiegła do swej rodziny, a jej babcia spoglądała się na Płomyka z zadziwieniem.
-    To mój drugi smok – Oświadczyłam – Nazywa się Płomyk, jest w wieku Karaimy. To jej najlepszy przyjaciel.
-    Tak... Oczywiście. Wiedzieliśmy, że przybędziecie więc chcemy wam dać-     200 srebrnego piasku, 200 szafirowej wody i 50 niezapominajek. Przemieńcie je w smoka burzy, gdy wrócicie do domu.
-    Jedziecie! Wszyscy! Z tatą, mamą, moją panią, Płomykiem, dziadkiem i babcią! Do Zatoki! - Karaima wydarła się.
-    Dobrze. Tylko nie krzycz! - Rozkazała jej mama.
    Tak minął dzień z rodziną Ssaki. Bolały mnie uszy, bo Rafael chrapał.



Rozdział IV
Zatoka Błękitnych Mgieł

       Gdy się obudziłam już lecieliśmy. Widziałam niebieskie słońce, zielone chmury, żółte niebo. Miło było na to patrzeć. Nie chciałam, żeby to się kończyło. Wtedy zabolała mnie głowa. Siedziałam na Płomyku. Zaśmiał się. Nie wiedziałam o co chodzi więc spoglądałam na niego zabójczo.

-    O co ci chodzi Płomyk! - Warknęłam.
-    No wiesz... Jakby Ci to powiedzieć-    ... - Zastanawiał się tak długo, że ja zaczęłam go lekko walić-     po zbroi.
-    Au, to boli! Dobra, masz zarobić-     srebro! - Przestałam go klepać-    .
-    To powód do śmiechu? Mam sprzedawać-     przedmioty?
-    Raczej tak... Możesz też kogoś poprosić-    ...
-    Raczej sprzedam ,, przedmioty”
-    Jak! Lądujcie –  To był nowy głos. Dziadka numer 2 Karaimy.
-    Już! - Powiedziałam zachrypnięta – Karaima chciała was poznać-    ! Buntuje się od czterech dni. Jest taka uparta.
-    Witam. Ja nazywam się War*, a to jest moja żona Safira*.
-    My też witamy – Odezwał się Heros* - Jestem jeszcze z rodziną Ssaki.
-    Ach... - Nie byli zachwyceni. - Mam dla ciebie prezent Karaima. To kryształowa figurka i 30 rubinów.
-    Dziękuję!
                     
           Rodzice taty Karaimy dali nam pestki od dyni na obiad. Były takie twarde. Widać było, że dla smoków nie sprawiało trudności przegryzanie ich. Smoki podleciały do siebie obmówić rodzinę. Tylko mój wierny ogniowy przyjaciel ze mną został opierając się na mojej nodze. Chwilę potem moja milusińska podleciała i ułożyła się przy drugiej nodze swoją malutką mordką.
-    Czas na nas. Musimy odwiedzić-     wszystkich z rodziny Kary – Powiedziałam do grona smoków.
-    Dowidzenia wam, pa Karuś – Polecieliśmy dalej.
        Tym razem siedziałam na grzbiecie Karaimy. Trzymałam przedmioty od dziadków, babć i rodziców smoka cienia. W trakcie lotu ponad chmury usnęłam. Śniły mi się, że miałam cztery smoki. Jakiego żywiołu nie zdołało mi się wychwycić. Smoki były koloru różowego i niebieskiego.



Rozdział V
Reszta Rodziny

          Karaima szybowała wysoko. Ja wypytałam się moich smoków jakie to żywioły mi się śniły. Smoki zaproponowały wypytać przodków. Polecieliśmy do skrawków ognia. Tam żyje prababcia i pradziadek Kary*.
          Pfrr* nazywała się prababka, była smokiem Feniksem. Spark nazywał się dziadek, był smokiem Świąt. Nic nie wiedzieli na temat smoków ze snu. Następnie polecieliśmy do wszystkich pradziadków i prababci Karaimy. Jeden nazywał się Skałek* smok ziemi. Żona – Roxi*. Drugi Deklan* smok świąt. Zona – Caty*.
           Szafirilis* zwykłym smokiem dlatego spytałam się jakim żywiołem jest:
-    Podobno burzy; wolałam byś niebieska. - Pożaliła się
-     Tak? Ty jesteś smokiem burzy? Mogłaś być-     niebieska? - Pytałam tak szybko, że poplątały mi się słowa.
-      Tak co ja poradzę? Nic. Ta właścicielka! Jaka jestem na nią wściekła! Przez nią nie mam rodziny. Może tylko dzieci...
-    Tak? Czyli mój sen przedstawiał smoka burzy?
-    Raczej tak, coś jeszcze Ci się śniło?
-    Tak. Smok koloru różowego.
-    Ach. To pewnie kryształ. Kryształ ładny smok. Myślą, że są najpiękniejsze.
-    Smok kryształu? Jest różowy?
-    Tak... Jeszcze czasami niebieski. Chyba lepiej prezentuje się w kolorze różowym.
-    Dzięki. Ten sen mnie nawiedza.
-    Nie ma za co. Karaima jest smokiem cienia? Myślałam, że ich  przodkowie to smoki ognia i cienia. A tu proszę ma prababkę burzę. Jakie to śmieszne.
-    Dobrze jeszcze raz dziękuje.

           Wracając do domu zatrzymaliśmy się na cmentarzu. Nie było ciekawie. Wszyscy usnęliśmy.  Śniły mi się zbroje, hieroglify, żywocosie. Wszystko kręciło się w karuzeli. Na samym końcu leżał Szkarłatny Eliksir Przemiany.



Rozdział VI
Stary Cmentarz

        Obudziłam się jako ostatnia. Smoki zainteresowały się jednym z grobów. Patrzeli na niego złowrogo. Z grobu coś wyskoczyło. Moi podopieczni cofnęli się parę łapek w tył. Podeszłam do nich.
        Wyskoczyły z grobu kości nieumarłego. Dotknęliśmy te kości. Wtedy ziemia przy posągu smoka spadła niczym piórko. Ręką otarłam sobie czoło. Miałam na nim zielony śluz. Otarłam dłoń o suchą ziemię. Machnęłam ją w stronę smoków. Spuściłam nogi do tunelu pode mną. Wskoczyłam tam i otarłam sobie kolano. Pociągnęłam za tylne łapy moich przyjaciół.   
         Moi druhowie jęknęli głośno ale i tak wskoczyli do grobu. Na ścianie wisiała stara świeca. Płomyk* rozpalił na niej ogień. Poszliśmy w głąb tunelu. Na drodze stały trzy groby. Pierwszy – niebieski było na nim napisane Deva. Drugi – biały zaś napisane na nim było Niemartwy. Trzeci – czerwony napisy były niewyraźne. Za mną zamruczały smoki mówiąc ,, Infryt ''. Musieli ich znać. Zamyśliłam  się na parę chwil. Obejrzałam powoli trumny. Ktoś tupnął nogą, a była to Karaima*. Na jej tupnięcie szłam za nią krok w krok. Zatrzymaliśmy się przy szkielecie jakiegoś smoka. Dotknęłam go jednym palcem. Jego czaszka podniosła się do góry. Wszyscy troje odskoczyliśmy. Martwe kości ruszały się. Rzuciliśmy się do biegu. Dotarliśmy do jakiejś bordowej sali.
          Miała ona Czarną posadzkę, beżowe świece i trzy łoża. Jedno było ozdobione szafirami. Następne rubinami. Ostatnie diamentami. Na  jednym z nich leżały dwa jaja. Były fioletowe, niebieskie, różowe. Identyczne. Kolorowe pancerzem smoki położyłam na czarnym bujanym fotelu. Ja położyłam się na łożu z diamentami. Smok ognia wybrał sobie łóżko z rubinami. Smoczej  kobiecie zostało to z szafirami. Moi przyjaciele już spali.
          Nagle otworzyły się drzwi. Ktoś dotknął złotej klamki. Schowałam się pod satynową kołdrę. Lekko sprawdziłam kto idzie. Niestety stchórzyłam. Powiedziałam drżącym głosem:
-    Kim jesteś?
-    Ja... - Głos miał nietypowo cichy – Jestem... Moje imię brzmi... Jasper...
-    Pokaż się! - Był to ten szkielet smoka. - Co chcesz?
-    Chce żyć-    ... - Jego słowa zbiły mnie z tropu.



Rozdział VII
Smok Burzy

      Podmuch wiatru odsłonił moją twarz. Szkielet dotknął jednego z jaj na bujanym krześle. Żaden z moich przyjaciół się nie obudził. Byłam sam na sam z nie żyjącym smokiem. Nogi położyłam bliżej rąk. Byłam sparaliżowana. Wtedy cichy i miękki głos znowu przemówił:
-    Nie bój się mnie.
-    Po co tu przyszedłeś?
-    Dobre pytanie. Ale ja tu mieszkam, a to wy nawiedziliście ten grobowiec.
-    Ach. Przepraszam. To czego chcesz?
-    Żyć-    ... Może chcesz mnie zaadoptować-    ?
-    Jako szkielet? Nie.
-    Jako smok. Masz 2OO szafirowej wody? Masz 2OO srebrnego piasku? Masz 5O niezapominajek?
-    Tak, a co?
-    Przywróć-     mnie do życia. Proszę. Trzeba położyć-     te składniki na każdym z grobów strażników.
-    Dobra mogę cię zaadoptować-    . Prowadź mnie do strażników!
-    Tak jest.
   
          Szliśmy cicho i powoli. Jasper* nucił jakąś melodie. Dotarliśmy na miejsce. Położyłam szafirową wodę na grobie #Devy. Srebrny piasek na grobie #Infryta, a niezapominajki na grobie #Nieumarłego. Kościsty smok trzymał niebieskie jajo. Lekko oparłam się o duży fioletowy kamień, a mój towarzysz tupnął głośno nogą. Jeden z grobów otworzył się. Strażnik wstał. Miał błękitną twarz  szkieletu człowieka. Powiedział:

-     Co was do nas sprowadza? Jestem Niemartwy, a wy?
-    Mnie chyba znasz. - Powiedział Jasper*
-    Tak, Jasper. Ale ty? Kim jesteś i po co tu przyszłaś?
-     Jasper chciał abym go zaadoptowała. Mam składniki.
-    Jego żona?  Nigdy się nie rozstają... - Zamyśliłam się  i nie odpowiedziałam od razu.
-    Nic o niej nie mówił. Jakie składniki są do jej wskrzeszenia potrzebne?
-    10 rubinów, Kryształowa figurka. Ile masz smoków? Bez tych... Szkieletów.
-    Dwa...



Rozdział VIII
4 Smoki

       Obejrzałam się za siebie. Za mną biegli Karaima i Płomyk. Stanęli obok mnie. Niemartwy obrócił się za siebie. Odchylił się drugi grób. Osoba w nim też miała ludzką czaszkę tylko palącą się ogniem. Odparł suchym tonem.

-    Co was tu sprowadza?! O srebrny piasek. - Wziął garść-     do ust. - Kim jesteście?
-    Jestem opiekunem moich smoków. To Karaima, a to Płomyk.
-    Ja jestem Infryt. Jasper, a gdzie twoja żona?
-    O, już idzie... - Powoli szedł jasno różowy kościsty smok. - Alice to jest ,,pani”, która nas adoptuje. Będziesz smokiem kryształu.
-    Więc chcesz adoptować-     dwa smoki?! Twoje smoki muszą zmierzyć-     się z Niemartwym. Potem tylko jeden ze mną. Może potem z Devą.
-    Dobrze – powiedziałam bojąc się o moich podopiecznych – Karaima walczy z tobą.
-    Ach, świetnie. Przemienimy już je... Deva! - Następny grób się otworzył. Osoba w nim była brązowym aniołem.
-    Zaklęcie: Smoki przemieńcie się w te jaja! - Powiedzieli we troje.
       Kości smoków znikły. Jaja zrobiły się większe. Pierwsze było różowe, a drugie niebieskie. Usiadłam i przyłożyłam je obok siebie.
-    Och, walka? Z Niemartwym musicie walczyć-    , bo weszliście do mauzoleum.
Ze mną nie musicie... Chyba, że chcecie wejść do Oazy.
-    Karaima? - Spytałam, a Karaima kiwnęła głową. - Walczy.
-    Poczęstujemy was cukierkami. - Wyjął z trumny kilka zielonych cukierków i wsypał mi na rękę.
-    Podziel się z  nimi jak Jasper i Alice podrosną.
-    Dobrze.
-    Zaczynamy... Niemartwy na początku z Płomykiem, potem Karaima.
 
     Patrzyłam sparaliżowana jak Płomyk małymi krokami podchodzi do Niemartwego. Pocałowałam go przelotnie w czoło.



Rozdział IX
  Walka

       Mój dzielny smok krzyczał bezlitośnie. Jego srebrna zbroja błyszczała tysiącami małych diamencików. Zadał kilka uderzeń w brzuch Niemartwego, zaś on mocno uderzył nogi Płomyka.  Jeden z nich krzyczał piskliwie z bólu. Za chwile znów ktoś krzyknął. Nie byli to walczący ze sobą lecz strażnicy dopingowali swojego. Nie dając za wygraną ja i Karaima wyraźnie krzyczałyśmy imię ,, Płomyk''. 
        Trzymane dwa jaja koło nóg, zaczęły się mocno trząść. Na jednym zrobiła się rysa. Posadzka lekko wirowała. Widziałam ciemność. Ktoś wylał na mnie wodę. Walka Płomyka z Niemartwym dobiegła końca. Mój smok wygrał. Miał na nogach poważne rany. Położył się koło mnie.
       Karaima podeszła szybkim krokiem do błękitnego strażnika. Przeciwnik mojego smoka był już obolały więc kilka minut po rozpoczęciu walki się poddał.
       Infryt szykował się do walki. Miał płomienną zbroje. Na szczęście Karaima z nim wygrała. On dał jej trofeum ,, Pierścień magów powietrza”. Bardzo się ucieszyła.
       Gdy lecieliśmy na Mglistą polane Płomyk wziął jajo Jaspera, a Karaima Alice. Ja usiadłam na smoku cienia. Lecieliśmy szybko. W ręce miałam pięć cukierków od strażników. Zdrzemnęłam się na parę minut.
       Na jajkach zrobiło się więcej rys. Moje kolano już krwawiło. Przetarty nadgarstek pobrudził się piachem. Rana piekła niemiłosiernie. Błagałam wręcz o koniec tej męczącej podróży. Czekałam na ratunek, być może nawet utrata przytomności byłaby alternatywą.



Epilog:
Mglista Polana

         Zlecieliśmy nad ranem. Włożyłam nogi pod kołdrę. Moje smoki położyły się na dużym fioletowym kamieniu obitym skórą niedźwiedzia. Moja kołdra była z tygrysa, a poduszka z wilka. Przypomniałam sobie, że muszę coś na siebie założyć. Wybrałam granatowy podkoszulek. Odłożyłam jaja na czerwony bujany fotel z wikliny. Na koniec wpakowałam się na mięciutkie łóżko.
        Zanim otworzyłam oczy wszystkie smoki zaczęły krzyczeć. Zapomniałam już, że zawsze tak robią na pobudkę swoich opiekunów. Wstałam powoli z łóżka i na wiklinowym fotelu leżało tylko jedno jajo. Oburzona złapałam się za głowę. Rozejrzałam się uważnie po pomieszczeniu. Za bujanym krzesłem siedział malutki smok. Widać było, że jest głodny. Podeszłam do niego zwinnym lecz osłabionym krokiem. Wzięłam go na ręce, a on przytulił mnie swoją małą twarzyczką. Malutki smok był granatowy. Migały na nim błyski co kilka sekund. Domyśliłam się, że był smokiem burzy.
        Drugie jajo miało na sobie dużo rys. Jego amarantowa barwa zaczęła robić się szara. Nagle wypłynął z niego zielony śluz, który ułożył się niczym poduszka wokoło jajka. Pierwsza wyszła z niego noga. Miała już długie trzy pazurki. Następna wyszła głowa. Była prawie identyczna co smoka, którego miałam na rękach. Smok, gdy całkowicie się wykluł, podszedł do mnie dzikim i nieznanym mi dotąd krokiem. Był zbyt pewny siebie. Jak obejrzałam dokładnie fotel, nie było już na nim zielonego śluzu. Byłam pewna, że jest smokiem kryształu.
        Smok burzy był chłopcem więc nazwałam go Jasper, zaś smok kryształu... Nazwałam ją, bo była to dziewczynka Alice. Wzięłam z szafki mięso i podałam im do zjedzenia. Karaima i Płomyk też się załapali na kawałek. Wszystko wróciło do normalności. Karaima i Płomyk stali się dorośli,a Alice i Jasper byli nastolatkami. Rodzina Karaimie dała dużo do myślenia i co rok postanowiła ich odwiedzać. Obiecałam Płomykowi, że też będziemy szukać jego;


Koniec

Teraz Tura 5.
[...]


http://smoki.nightwood.net/upload/avatars/100642.gif - Aktywna zawsze.
Skradam się cicho,
Gdy nikt nie słyszy,
Zwodząc Noc ciemną,
Smoki do Wrót biegną.

Przebudzona... :}

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
GotLink.plbusy Munchen wywrotka Piła